
Wege bigos #bySkrzat
Ja wiem, że nazywanie bigosem wegetariańskiej czy wegańskiej potrawy jednogarnkowej z kapusty jest językowym nadużyciem, ale mam to w nosie. To mój pierwszy bigos bez mięsa, choć tych mięsnych zrobionych przeze mnie za dużo też nie było – pewnie na palcach jednej ręki mogłabym policzyć. Czemu? Bo dla mnie wersja mięsna jest za ciężka i za tłusta. Jest za to na pewno prostsza w uzyskaniu wielowymiarowego smaku niż wersja jarska. Ale jak weźmiecie sobie do serca poniższe wskazówki, to zrobicie taki zdrowy bigosik, że nie będziecie chcieli wracać do tradycyjnego.
No właśnie, będą wskazówki, a nie konkretny przepis z wyliczonymi składnikami. Po pierwsze dlatego, że nie warzyłam, nie mierzyłam, nie odliczałam podczas gotowania. Po drugie dlatego, że w gotowaniu nie lubię spiny i aptecznych receptur. Po trzecie dlatego, że możecie sobie dowolnie żonglować nutami słodkimi, kwaśnymi czy ostrymi.

No to lecimy z tym bigosem. Będziecie potrzebować:
- kapustę kiszoną (sprawdźcie jaką ma kwaśność, bo różnie z tym bywa; jak ma dużo płynu, to ją warto odcedzić, ale płynu nie wylewajcie!)
- kapustę białą
Jakie proporcje słodkiej do kiszonej? Jakie chcecie! Możecie nawet zrobić z samej kiszonej, jak macie bardzo łagodną.
- cebulę albo cebule
- czosnek
- marchewkę (właśnie się zorientowałam, że w moim jej nie ma …zapomniałam!)
- przecier pomidorowy
- trochę pomidorów w puszcze / passaty pomidorowej (ja lubię odrobinę pomidorów w bigosie, ale możecie pominąć albo dodać dosłownie tylko trochę przecieru na etapie podsmażania cebuli)
- śliwki suszone / wędzone śliwki (z naciskiem, że te wędzone będą lepsiejsze)
- jabłko albo sok jabłkowy (dolałam taki naturalny mętny sok tym razem, bo akurat miałam do zużycia)
- suszone grzyby, wcześniej namoczone (oczywiście najlepsze będą borowiki albo podgrzybki)
- ugotowana soczewica (zielona albo brązowa, czerwona i żółta się rozpadną na miazgę; ja nie miałam zielonej i użyłam wersji najprostszej – ugotowana na parze soczewica brązowa w puszce)
- liście laurowe
- ziele angielskie
- kulki jałowca (z ilością uważać, bo można przesadzić)
- cukier/inne słodzidło
- sos sojowy / sól
- czarny pieprz
- ziarna kolendry (nie trzeba)
- ziarna gorczycy (dodałam brązowej, ale to nie jest konieczne)
- majeranek (ja osobiście w bigosie nie lubię)
- kminek (jak lubicie)
- olej rzepakowy (lub inny o neutralnym smaku)
- czerwone wino (nie trzeba)
W dużym garnku (najlepiej takim o grubym dnie) podsmażcie na oleju cebulę. // Dodajcie na tym etapie też marchewkę, jeśli o niej pamiętacie, haha. // Dodajcie przyprawy i przecier pomidorowy i chwilę jeszcze karmelizujcie. Tylko uwaga, ma się nie zjarać, bo będzie gorzkie. Dołóżcie posiekany czosnek, posiekane śliwki, namoczone grzyby razem z wodą z moczenia i obie kapusty. Zalejcie sokiem jabłkowym, winem i dodajcie trochę passaty pomidorowej. Ilość płynu regulujcie wodą. Duście ze dwie godziny minimum, pilnując żeby zawsze był płyn w garnku. Na koniec dołóżcie soczewicę i “dosmaczcie” do wersji, która satysfakcjonuje Wasze kubki smakowe. Sami zdecydujcie, czy chcecie więcej kwasu czy słodyczy. Czy może jeszcze trochę pieprzu czy jednak brakuje soli. Bawcie się!
Może Ci się spodobać

Rozpustny jesienny makaron w wersji light
09/12/2018
Gofry z cukinii – porcja warzyw zamknięta w słodkim śniadaniu
07/16/2018